Jolanta Kosowska
Dwóch przyjaciół, lekarzy, którym przyszło żyć i pracować w dwóch różnych krajach, spotyka się po latach w dramatycznych okolicznościach. Kiedyś łączyło ich wiele, a dzieliła miłość do tej samej kobiety...

Niepamięć

Jolanta Kosowska - NiepamięćNiepamięć… To dar czy przekleństwo?
Jak to jest obudzić się w zupełnie innym świecie? Nie pamiętać swojego imienia, nazwiska, nie mieć żadnego punktu zaczepienia w przeszłości? Czy można żyć w poczuciu braku tożsamości, w rzeczywistości, której nijak nie jest się w stanie zrozumieć?
Śpiączka podzieliła życie Katarzyny na dwie części. W pierwszej kochała i była kochana, o jej uczucia rywalizowało dwóch mężczyzn. W drugiej uczy się żyć od nowa. W pewnym sensie ma szansę na drugie życie, jest jakby stworzona na nowo, taka sama, a zarazem zupełnie inna. Stopniowo powracają pojedyncze wspomnienia, lecz są one niespójne i nielogiczne, nie układają się w całość. Obrazy z przeszłości mieszają się z teraźniejszością, luki w pamięci uzupełniane są konfabulacjami, niepewności towarzyszy narastający lęk, przeradzający się w paniczny strach.
Czy Katarzyna przypomni sobie poprzednie życie? A może to drugie życie wyda jej się lepsze?




"Usłyszałam ciche stuknięcie ostrożnie zamykanych drzwi, później stukot butów po bruku podwórka. Kroki były pośpieszne, oddalały się, cichły. W końcu zapanowała idealna cisza, przerywana tylko Niepamięć chorwacjanatarczywym brzęczeniem much. Jestem sama, przemknęło mi przez myśl, nareszcie sama. Przed chwilą Jelena zajrzała do pokoju. Zamknięte oczy i równy oddech upewniły ją w tym, że jeszcze śpię. Bezgłośnie przymknęła drzwi. Szybko wstałam. Muszę wykorzystać tę okazję, muszę to sprawdzić, myślałam intensywnie. To coś widziałam tylko jeden raz. Było to parę tygodni temu. Jelena szukała swetra dla mnie. Mignęło mi coś wtedy kolorami w głębi szafy. Wydało się znajome, moje… Drzwi starej szafy skrzypnęły przeraźliwie, odsłaniając przepastne wnętrze. Parę wieszaków, jakieś stare ubrania Alena: kurtki, koszule, spodnie...To na pewno musi być tu nadal. Przesuwałam coraz bardziej nerwowo kolejne wieszaki. Jest, na ostatnim wieszaku, pod starym płaszczem Jeleny, mignęły żywe kolory. Sukienka… Biały cienki jedwab, malowany w żółto-zielono-błękitne kwiaty, zielone wykończenie dekoltu, ciemnozielona falbana rozkloszowanej spódnicy, szeroki, jedwabny szmaragdowy pasek. Delikatna, powiewna, nie pasująca do posępnej i szarej zawartości szafy, nie pasująca do tego domu. Upalny dzień, palmowa aleja, lekki wiatr unoszący Niepamięć chorwacjadelikatnie brzegi tkaniny… Powoli, jakby leniwie zaczęły przesuwać się przed moimi oczyma obrazy. Jechaliśmy w milczeniu. Wysiadłam z samochodu, odwróciłam się, pomachałam mu ręką, przyłożyłam rękę do ust w symbolicznym geście. Machnął mi ręką przez otwarte okienko. Nie odjechał od razu, czekał aż odejdę, aż zniknę za załomem muru, tuż przy bramie prowadzącej na teren pałacu… Upał, żar lejący się z nieba, delikatny wiatr od morza… Bzdura, przemknęło mi przez myśl, tu niczego takiego nie ma. Jest tylko ten surowy pokój: drewniane łóżko ze sztywną lnianą pościelą, niczym nieprzykryty stół, dwa krzesła, stara drewniana szafa z równie starym lustrem, zimne, gołe ściany pobielone wapnem, jedna pusta ramka po stojącej tu kiedyś na komodzie czyjejś fotografii, okno wychodzące na skalny ogród… Ściągnęłam piżamę, z dziwną radością wciągnęłam na siebie sukienkę. Spojrzałam w stare, lekko matowe już lustro w drzwiach od szafy. Ręką przeczesałam włosy, uniosłam się lekko na palcach. Dziewczyna w lustrze miała długie kasztanowe, opadające na ramiona włosy, orzechowe oczy, ciemne brwi. Niepamięć chorwacjaSpróbowałam poruszyć się. Obróciłam się na palcach. Brzegi sukienki zawirowały radośnie... Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi. Serce zabiło mi szybciej. Ktoś nie czekając na zaproszenie nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się z niemiłym skrzypnięciem.
– Muszę je wreszcie naoliwić – Alen stał w otwartych drzwiach. – Zawsze szkoda mi na to czasu… – przerwał jakby w pół zdania. Patrzył na mnie z dziwnym wyrazem oczu. Nie było już możliwości, żeby się schować, przebrać się, wskoczyć do łóżka, uciec za ścianę mocno zaciśniętych powiek i wysoko podciągniętego pod brodę przykrycia. Poczułam się nagle tak, jakby mnie złapał na gorącym uczynku bycia sobą. Mierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Jego wzrok przesuwał się po bosych stopach, wirujących jeszcze brzegach sukienki, wędrował w kierunku odsłoniętych ramion, ukradkiem przebiegł po twarzy. Serce biło mi jak oszalałe. Słysząc zbliżające się kroki Jeleny, jakby odruchowo zamknął drzwi. Nie ruszył się z miejsca. Nie przesunął się nawet o centymetr. Oparty plecami o ścianę nie odrywał ode mnie wzroku.
– Przepraszam – rzuciłam niepewnie. – Nie powinnam była grzebać w szafie. – Wyjdź, przebiorę się. – Za co przepraszasz? – powiedział to tak, jakby starał się szorstkością ukryć narastające zmieszanie. – Super wyglądasz w tej swojej sukience."
Niepamięć chorwacja"To było zupełnie inne południe Europy… Tu królował świat barw: błękit nieba, granat wody, biel skał, kremowy kolor ścian kamiennych domów, ceglasta czerwień dachówek, zieleń roślin wyrastających wszędzie, jakby wbrew logice… Błękit ze wszystkich najbłękitniejszy, granat najbardziej granatowy, biel śnieżnobiała, zieleń intensywnie zielona, czerwień wprost karminowa… Chorwacja… Nigdy tu wcześniej nie byłem. Do Splitu dotarłem późnym popołudniem. Najpierw chciałem zobaczyć tamto miejsce, wejść przez tamtą bramę od zachodniej strony na teren pałacu cesarza Dioklecjana. Ruszyłem wzdłuż murów pałacu, przepychając się pomiędzy ciasno porozstawianymi na chodnikach stolikami. Przeszedłem pomiędzy dwoma szpalerami palm sięgających swymi czuprynami ponad starożytne mury, omijając wszechobecne budy, oferujące cały wachlarz cudów znad Adriatyku, skręciłem nagle ostro w prawo. Do tej wysokości Romek podwiózł Katarzynę. Dalej poszła już sama. Wysiadała z samochodu powoli, jakby z ociąganiem. Odwróciła się na chwilę, zbliżyła rękę do ust, symbolicznym gestem przesłała mu pocałunek... Później jeszcze raz wróciła, chciała się upewnić, czy aby jednak z nią nie pójdzie, pomachał jej ręką, po chwili zniknęła w tej bramie..."
"Niech to wszystko szlag trafi! Szlachetność, chyba się zrzygam. Alen wyszedł, a ja zostałem w tej knajpie. Już pijany wróciłem do domu. Z butelką w ręku zataczałem się po swoim mieszkaniu. Jeszcze jeden łyk i jeszcze jeden… Rozczarowanie, że już widać dno. Ciśnięta w kąt pusta butelka, szkło stłuczone wcale nie na szczęście. Nic nie jest lepiej, jest coraz gorzej, przecież doskonale wiem, że dla mnie wóda to totalna klęska. Jeszcze wczoraj była tu ze mną. Dwa dni jakby wykradzione z najskrytszych marzeń, z innej czasoprzestrzeni, nierzeczywiste i nierealne, jakby należące do innego, odległego i nierealnego świata. Nagle cały dom wypełnił się Katarzyną. Ona była tu naprawdę. … A teraz znowu, jak kiedyś, widzę ją wszędzie. Przekleństwo!...Gdzie nie spojrzę – tylko ona…"